Modernizm, postmodernizm, architektura. Wykład dziewiąty: Czy architektura może być jak emotikon?
TERMIN
czwartek, 2 czerwca 2022
godz. 18:00
„Nadużycie pojęcia ikony […] występuje w świecie popkultury.[…] Wystarczy odwołać się do kilku przykładów wyjętych z aktualnej prasy, aby to przekonanie stało się oczywiste. […] można odnotować […] tendencję przywoływania ikony w celu uszlachetnienia popkultury: <Anja [Rubik - aktualna top modelka - A .G .] jest na świecie ikoną> . [..] Pragnienie ikony […] wyraża też – uogólniając – współczesną tęsknotę za duchowością: < Architekt Daniel Libeskind, odbudowujący Strefę Zero - miejsce, gdzie […] runęły wieże Word Trade Center - chciał stworzyć ikonę budzącą w ludziach duchowe tęsknoty. Okazało się to niełatwe. Trudności, przed którym i stanęli architekci i planiści, odzwierciedlają problemy, z jakim i zmaga się dziś Ameryka […]wieża, której szkielet nie wystawał jeszcze spod fundamentów, bardziej niż ikoną zdawała się symbolem biznesowych przepychanek i politycznych awantur>. […] przytoczone cytaty, wyrażając współczesne pragnienie duchowości na przekór powierzchniowym odczytaniom jej braku, spłycają pojęcie ikony, wręcz je unifikują z pojęciem idola. Można […] ukuć humorystyczny neologizm odnoszący się do interesującego nas zjawiska: ikol. Neologizm ten ma prawo bytu jako odzwierciedlający tzw. zmącone czy zmieszane wartości, które mnożą się we współczesnej kulturze. Warto też zauważyć, że anektowanie nieadekwatnych dla ikony obszarów odniesień semantycznych przydarza
się nie tylko dziennikarzom, ale także wyrafinowanym badaczom kultury […]”.
A. Grzegorczyk, Sztuka ikony w humanistyce obecności, w: „Sztuka i Filozofia” 43 (2013), s. 60-61.
Emotikon – na co wskazuje etymologia terminu – to „ikona” emocji, a precyzując: „znak ikoniczny” emocji. W przypadku znaku (tak, jak pojmuje go semiotyka) – związek pomiędzy znakiem a znaczeniem jest bądź konwencjonalny, bądź arbitralny (dowolny). Nawet, jeżeli bazuje na podobieństwie (jak „znak ikoniczny”), to „podobieństwo” – zgodnie z ujęciem Charlesa S. Pierce’a – nie jest relacją naturalną, ponieważ „rzeczy nie są podobne <same z siebie>, lecz mogą być jedynie postrzegane jako podobne przez patrzących” (zob. H. Kowalewski, Semiotyka. I trochę komiksu http://semiomiks.blogspot.com/2010/10/znak.html). Co zatem łączy znak ikoniczny z ikoną taką, jak rozumie się ją w prawosławiu, gdzie traktowana jest jak sakrament osobowej obecności? Wydaje się, że ikona ze znakiem ikonicznym ma tyle wspólnego, co znaki umieszczone na drzwiach męskiej i damskiej toalety (wyobrażające sylwetki męską i damską) z kobietą i mężczyzną. I jaki to wszystko ma związek z architekturą? Między innymi taki, że ci, którzy nazywają obiekty architektoniczne „ikonami”, powinni wskazać, o jakie „ikony” im chodzi. O takie, które spotykamy na drzwiach ubikacji, czy też o takie, które są obiektem kultu. I jeśli chodzi o te drugie, to powinni wyjaśnić, dlaczego? Bądź też zrezygnować z odnoszenia określenia „ikona” do architektury, na rzecz zaproponowanego przez Annę Grzegorczyk neologizmu „ikol” (połączenie słów: „ikona” i „idol”). Wtedy moglibyśmy mówić o architektonicznym bałwochwalstwie i tym bardziej zasadne stałoby się określanie budowli, wznoszonych z całkowitym lekceważeniem dla ludzkiej miary i otoczenia – mianem „molochów”. Przypomnijmy, że Moloch był bogiem czczonym na Bliskim Wschodzie (m.in. w Kartaginie), któremu prawdopodobnie w ofierze składano noworodki i małe dzieci, paląc je żywcem. O tym wszystkim powiemy na przedostatnim już wykładzie z cyklu „Modernizm, postmodernizm, architektura”, na który zapraszamy we czwartek, 2 czerwca o godz. 18.00. Razem z prowadzącą, filozofką Ewą Chudybą, przyjrzymy się też bliżej jednej z konsekwencji semiotycznej redukcji znaczenia do kodu (komunikatu). Jest nią zapomnienie o tym, że nie tylko słowa (szczególnie języków naturalnych), ale i zjawiska z obszaru kultury (o naturze nie wspominając) mają obok „zawartości informacyjnej” także – „wyraz”. Nie bez przyczyny słowa nazywamy również „wyrazami”. „Wyraz” jest czymś więcej niż komunikat, a dotarcie do niego nie jest „czysto” intelektualne, ale dokonuje się na poziomie psychosomatycznym, z pomocą cielesności. Przybliżenie tajemniczego „wyrazu”, pozwoli zrozumieć, dlaczego wiele współczesnych realizacji, choć pełnią funkcję „komunikatów wizualnych”, przypomina emotikony – znaki emocji (prawie) pozbawione wyrazu. Zastanowimy się także, z jakiego powodu architektura postmodernistyczna (a dokładnie: budowle będące „materialnym obrazem” nurtu kultury określanego jako „postmodernizm”) tak często odbierane są przez „zwykłych zjadaczy chleba” jako nieprzyjemne. Odwołując się do zjawiska synestezji wykażemy, że przyczyną wcale nie jest to, że „przeciętni” użytkownicy „nie dorośli” do zrozumienia treści, które poprzez budowlę zamierzał zakomunikować architekt.
Ostatni wykład:
Wtorek, 14 czerwca 2022, platforma ZOOM, godz. 18.00
Wykład dziesiąty: Architektura współczesna: czy tylko barok a rebours? O „efekcie nierealności” i „mocnym jest” w budowaniu
3 paradygmaty Herberta Schnädelbacha - kontekst porządkujący wykłady
Nasze rozważania, prowadzone podczas wykładów "Modernizm, postmodernizm, architektura", pomoże porządkować sformułowana przez Herberta Schnädelbacha koncepcja trzech paradygmatów* filozofowania. Badacz ten, śledząc zainteresowania myślicieli na przestrzeni dwu i pół tysiącletnich dziejów filozofii zauważył, że kierują się one od świata przedmiotowego/bytu poprzez świadomość (Ja) aż do uznania, że zarówno rzeczywistość, jak i sam podmiot są tylko wytworem gry językowej. Stąd zaproponował, by w historii filozofii wyróżnić następujące paradygmaty: ontologiczny, mentalistyczny i lingwistyczny, który dominuje współcześnie. Warto zauważyć, że Władysław Stróżewski, systematyzując toczącą się na przestrzeni dziejów dyskusję, dotyczącą przedmiotu tzw. filozofii pierwszej (filozofii bytu), stosuje podział analogiczny do zaproponowanego przez Schnädelbacha, wyróżniając trzy przedmioty filozofii pierwszej: byt jako byt, byt jako treści świadomości, oraz byt jako język. Choć zaproponowane przez Schnädelbacha i Stróżewskiego typologie opisują przemiany w obrębie filozofii, to (oczywiście w uproszczeniu) odzwierciedlają się w nich trzy zasadnicze „sytuacje naukowo-historyczne”, jakie wyodrębnić można w dziejach zachodniego świata, sprzężone z pojmowaniem rzeczywistości i z leżącą u podstaw tego pojmowania koncepcją bytu. Sama różnica pomiędzy tymi „paradygmatami” ma charakter ontologiczny. Różnią się one bowiem tym, co w obrębie każdego z nich uznane zostaje za to, co „rzeczywiście rzeczywiste”, niepowątpiewalne: byt jako byt, byt jako świadomość (treści świadomości), byt jako język. Paradygmaty te w ramach wykładów służyć nam będą jako swego rodzaju porządkująca typologia światoobrazów występujących w obrębie zachodniej kultury. Należy podkreślić, że współcześnie napotkać można wszystkie te trzy optyki – np. światoobraz właściwy dla wierzącego katolika, albo zwolennika filozofii neotomistycznej, będzie zbieżny z paradygmatem ontologicznym. Można też zaryzykować tezę, że paradygmat ontologiczny obecny jest w nastawieniu, które określamy jako naturalne. Z kolei Jacques Derrida, twierdzący, że „mieszka się w piśmie; pisanie jest sposobem mieszkania”, czy Jacques Lacan, który głosił, że „podmiot nie mówi, ale jest mówiony” mogą być uznani za reprezentantów paradygmatu lingwistycznego.
* Paradygmat rozumiany jest tu zgodnie ze sformułowaną przez Thomasa S. Khuna, przy okazji charakterystyki „paradygmatu naukowego”, definicją: są to wszystkie zinternalizowane przekonania (i uprzedzenia) danej grupy (naukowej), zarówno instrumentalne, teoretyczne, jak i metafizyczne, określające to, co przedstawicielom tej grupy wspólne, wyznaczające, jakie obiekty w świecie istnieją, określające typ pytań, które w ramach danego paradygmatu zasadnie wolno stawiać (np. w świecie fizyki Newtonowskiej pytanie o świat podksiężycowy nie ma racji bytu; paradygmatycze są np. reguły gry w szachy – jeśli ktoś chce grać w szachy).