STRONA GŁÓWNA / WYDARZENIA /MODERNIZM, POSTMODERNIZM, ARCHITEKTURA. WYKŁAD DRUGI: ARCHITEKTURA WOBEC SPORU O ISTNIENIE ŚWIATA
/

Modernizm, postmodernizm, architektura. Wykład drugi: Architektura wobec sporu o istnienie świata

TERMIN czwartek, 21 października 2021 godz. 18:00
Popularność terminów: „modernizm” i „postmodernizm” jest proporcjonalna do trudności, na jakie napotyka każdy, kto chciałby je zdefiniować. Dlatego w trakcie cyklu wykładów, przygotowanych przez Ewę Chudybę, filozofkę, podjęta zostanie próba przybliżenia ideowego zaplecza nurtów i zjawisk w obrębie kultury, które z pomocą tych terminów określamy i wskazania, jak pod ich wpływem kształtuje się architektura i nasze jej rozumienie. Szczególnie istotne będą właściwe dla modernizmu i postmodernizmu obrazy świata – to, jak i co budujemy, nie pozostaje bowiem bez związku z wyobrażeniami na temat rzeczywistości. Podczas trwających do czerwca 2022 roku spotkań zastanowimy się między innymi, od kiedy w architekturze zaczyna się nowoczesność i dlaczego Fausta, głównego bohatera poematu Goethego, uznawać można za pierwsze wcielenie Roberta Mosesa, który pasmami autostrad przeorał nowojorski Bronx. Odpowiemy też na pytanie, czy wieża Babel może stać się symbolem architektury postmodernistycznej i czym różni się Nike z Linz od Nike z Samotraki. Przedmiotem wykładów będzie także kwestia, czy architektura może brać udział w sporze o istnienie świata, który zapoczątkowało wątpiące cogito Kartezjusza, a także czy może uczestniczyć w napaści kultury na strukturę społeczną. Podjęta zostanie kwestia, czy przedstawicielom ruchu nowoczesnego w architekturze bliżej do Platona czy do Arystotelesa? I co wspólnego z modernizmem i postmodernizmem mają gnostycy? Omówiona zostanie także różnica między symbolem, „znakiem symbolicznym” i komunikatem w architekturze, jak również przyczyny i konsekwencje tego, że współcześni architekci i badacze architektury pierwszoplanowo ujmują ją w kategoriach „dyskursu” czy „narracji znaczeniowej”. Wykładom towarzyszyć będzie również pytanie, czy w nurtach i zjawiskach kultury określanych z pomocą kategorii: „modernizm”, „postmodernizm”, „nowoczesność”, „ponowoczesność” faktycznie wyczerpuje się to, co nazywamy naszą współczesnością.
 
„Namysł nad sposobem, w jaki <modernizm> i <postmodernizm> przejawiają się w architekturze i wpływają na jej rozumienie, prowadziłam przygotowując – pod kierunkiem profesora Pawła Taranczewskiego – rozprawę poświęconą architekturze sakralnej projektowanej przez Stanisława Niemczyka (1943-2019). Jego realizacje są najczęściej określane jako postmodernistyczne, choć zdarzyło się także, że przypisywano je do modernizmu. Jednym z celów mojej pracy było wykazanie, że obydwie te kwalifikacje są co najmniej dyskusyjne. Sam Niemczyk wielokrotne dystansował się od określania go jako postmodernisty, a polski międzywojenny modernizm bardzo cenił między innymi za to, że widział w nim niezgodę na, jak mówił: <modernizm książkowy>, spod znaku Corbusiera, van der Rohego, Gropiusa czy Johnsona. Co więcej, w trakcie jednego z wywiadów, które z nim prowadziłam, poprosił mnie, by refleksję nad projektowaną przez niego architekturą umieścić w kontekście namysłu nad różnicą pomiędzy kategoriami: <współczesność> i <nowoczesność>. Prezentowane tu analizy są wynikiem badań, do jakich mnie zainspirował” – mówi Ewa Chudyba.
 
 

21.10.2021, platforma ZOOM, godz. 18.00
Wykład drugi: Architektura wobec sporu o istnienie świata

 
„Do wytworzenia się w filozofii nowożytnej sporu między idealizmem a realizmem o istnienie świata realnego przyczyniły się – jak wiadomo – przede wszystkim wywody Descartes’a w <Meditationes de prima philosophia>. Wątpliwość, czy świat realny (w szczególności zaś świat materialny) istnieje faktycznie, wysuwa on z uwagi na to, iż  da się przytoczyć pozytywne wątpliwości co do prawdziwości i pewności poznania przedmiotów realnych. Tej niepewności i powątpiewalności przeciwstawia Descartes, jak wiadomo, bezwzględną pewność i niewątpliwość poznania własnych cogitationes, a tym samym i istnienia tychże cogitationes i własnego ego. Odtąd, poprzez Berkeleya, Hume’a, Kanta i pokantowskich idealistów, aż po tzw. transcendentalnych idealistów naszych czasów, ustala się coraz bardziej pogląd, że zagadnienie istnienia i natury świata realnego jest nie tylko zagadnieniem pochodnym w stosunku do rozważań epistemologicznych, ale nadto, że ono samo jest zagadnieniem epistemologicznym. Naturalnie przyczyniła się do tego narastająca od czasów Kanta niechęć do metafizyki”.

Roman Ingarden, „Spór o istnienie świata”
 
Przytoczone rozważania Romana Ingardena wydają się dosyć odległe od architektury. Jednak związane z „kartezjańskim przełomem” swego rodzaju przesunięcie punktu ciężkości z realnego świata (którego istnienie opatrzono znakiem zapytania) na podmiot, świadomość jako to, co prawdziwie pewne, nie pozostało bez wpływu na architekturę i jej rozumienie. Tym bardziej, że wyzwolone od „wątpliwej” rzeczywistości „ja”, inaczej niż w starożytności i wiekach średnich, w nowożytności definiowano już nie przez receptywność i kontemplację, ale przez aktywizm i tworzenie, przez kreatywną wolę i moc. Niewątpliwie tej definicji sprzyjało także zapoczątkowane przez reformację „odczarowanie świata”, które, jak pisze Charles Tylor, jest „(…) neutralizowaniem kosmosu, ponieważ kosmos przestaje być postrzegany jako wcielenie sensownego ładu, mogącego określać, co jest dla nas dobre”. Inaczej buduje się w świecie, w którym  zachwyca już sam fakt jego istnienia, w świecie postrzeganym jako doskonałe dzieło Stwórcy, a inaczej, gdy priorytetem jest wyrażenie własnej wizji, potwierdzenie „konstruktywistycznej” i „kreatywnej” mocy, która przezwycięża nawet prawa natury, i której wszystko inne – jako „obce” i uprzedmiotowione – ma być podporządkowane. Nacisk na kreację, na uporządkowanie świata zgodne z ludzkim rozumem – widoczny jest także w architekturze. I to nie tylko w zgeometryzowanych ogrodach Wersalu. Jak wskazuje Jan Rabiej, dla współczesnych projektantów takich jak Frank Ghery, Zaha Hadid, Rem Koolhas czy Norman Foster, podążających tropem Wielkiej Awangardy, realizacja architektoniczna nie ma już wiele wspólnego z zamkniętym, spójnym obiektem, jest natomiast „środowiskiem, polem, źródłem i inspiracją akcji”. Z kolei w przypadku reprezentantów  architektonicznego dekonstruktywizmu, takich jak Bernard Tschumi czy Peter Eisenman, czerpiących inspirację z filozofii Jacquesa Derridy, projektowanie i budowanie – jak stwierdza Henryk Benisz – staje się swoim własnym przeciwieństwem:  „Wydaje się, że dla Eisenmana i Tschumiego dom umarł, tak jak dla Nietzschego Bóg umarł”. Również Ewa Rewers, w książce „Post-polis. Wstęp do filozofii ponowoczesnego miasta”, pisze o architekturze postmodernistycznej jako o wyrastającej z „pewnej charakterystycznej wizji świata, opartej (…) na ostrożnych projektach krytycznych w stosunku do tradycji ontologii”. Tzw. „ontologia krytyczna”, albo „słaba ontologia” znajdują, jak stwierdza badaczka, wyraz w „dyskursie architektonicznym”, który „(…) gwałtownie i zastanawiająco ochoczo przyspieszył rozprawę z materialnością architektury, z obecnością miejsca, z zakładaną a priori tożsamością miasta, z heideggerowskim <przywiązaniem do domu każdej dziedziny życia>” i w budowlach, które  „wycofują się z przestrzeni konkretnej, przechodząc ku wymyślanej, pozbawionej granic, przyśpieszającej przestrzeni opartej na przepływie obrazów świetnych (…) zmierzają do osiągnięcia stanu, w którym nazywać ją będziemy mogli wolnym obrazem, czystą informacją, architekturą technologii światła”. Już opierając się na przywołanych fragmentach można zauważyć, że wbrew określeniu „ostrożna”, ontologia „krytyczna” (czy też „słaba”), odzwierciedlająca się w „post-polis” chce radykalnie „rozprawić się” nie tylko z „materialnością” architektury, ale szerzej – z obrazem bytu (tego, co i jak jest) jako tego, co trwałe i stabilne, właściwym dla klasycznej metafizyki. Architektura zatem może „materializować” wirtualność, obrazować migotliwy byt chwiejący się na granicy nicości, gdzie niknie różnica pomiędzy rzeczywistością a iluzją, albo przeciwnie – może się w niej odzwierciedlać, ujawniać czy uobecniać byt jako realny, rzeczywisty, pewny i prawdziwy. Właśnie w tym sensie architektura uczestniczy, czy też zostaje uwikłana, w spór o istnienie świata. Podczas wykładu opowie o tym prowadząca, filozofka Ewa Chudyba, zastanawiając się także, czy dzisiejszą odsłoną zapoczątkowanego przez Kartezjusza sporu nie są przypadkiem tzw. „wojny kulturowe”, które toczą się nie tyle pomiędzy społeczeństwami czy kulturami, ale o społeczeństwo i jego spójność – albo inaczej: o istnienie społeczeństwa jako wspólnoty. Przy okazji omówimy rolę, jaką tzw. „architektura imion własnych” odgrywa w zdiagnozowanym przez socjolog, Małgorzatę Jacyno, zjawisku napaści kultury na strukturę społeczną.

3 paradygmaty Herberta Schnädelbacha - kontekst porządkujący wykłady

Nasze rozważania, prowadzone podczas wykładów "Modernizm, postmodernizm, architektura", pomoże porządkować sformułowana przez Herberta Schnädelbacha koncepcja trzech paradygmatów* filozofowania. Badacz ten, śledząc zainteresowania myślicieli na przestrzeni dwu i pół tysiącletnich dziejów filozofii zauważył, że kierują się one od świata przedmiotowego/bytu poprzez świadomość (Ja) aż do uznania, że zarówno rzeczywistość, jak i sam podmiot są tylko wytworem gry językowej. Stąd zaproponował, by w historii filozofii wyróżnić następujące paradygmaty: ontologiczny, mentalistyczny i lingwistyczny, który dominuje współcześnie. Warto zauważyć, że Władysław Stróżewski, systematyzując toczącą się na przestrzeni dziejów dyskusję, dotyczącą przedmiotu tzw. filozofii pierwszej (filozofii bytu), stosuje podział analogiczny do zaproponowanego przez Schnädelbacha, wyróżniając trzy przedmioty filozofii pierwszej: byt jako byt, byt jako treści świadomości, oraz byt jako język. Choć zaproponowane przez Schnädelbacha i Stróżewskiego typologie opisują przemiany w obrębie filozofii, to (oczywiście w uproszczeniu) odzwierciedlają się w nich trzy zasadnicze „sytuacje naukowo-historyczne”, jakie wyodrębnić można w dziejach zachodniego świata, sprzężone z pojmowaniem rzeczywistości i z leżącą u podstaw tego pojmowania koncepcją bytu. Sama różnica pomiędzy tymi „paradygmatami” ma charakter ontologiczny. Różnią się one bowiem tym, co w obrębie każdego z nich uznane zostaje za to, co „rzeczywiście rzeczywiste”, niepowątpiewalne: byt jako byt, byt jako świadomość (treści świadomości), byt jako język. Paradygmaty te w ramach wykładów służyć nam będą jako swego rodzaju porządkująca typologia światoobrazów występujących w obrębie zachodniej kultury. Należy podkreślić, że współcześnie napotkać można wszystkie te trzy optyki – np. światoobraz właściwy dla wierzącego katolika, albo zwolennika filozofii neotomistycznej, będzie zbieżny z paradygmatem ontologicznym. Można też zaryzykować tezę, że paradygmat ontologiczny obecny jest w nastawieniu, które określamy jako naturalne. Z kolei Jacques Derrida, twierdzący, że „mieszka się w piśmie; pisanie jest sposobem mieszkania”, czy Jacques Lacan, który głosił, że „podmiot nie mówi, ale jest mówiony” mogą być uznani za reprezentantów paradygmatu lingwistycznego.
 
* Paradygmat rozumiany jest tu zgodnie ze sformułowaną przez Thomasa S. Khuna, przy okazji charakterystyki „paradygmatu naukowego”, definicją: są to wszystkie zinternalizowane przekonania (i uprzedzenia) danej grupy (naukowej), zarówno instrumentalne, teoretyczne, jak i metafizyczne, określające to, co przedstawicielom tej grupy wspólne, wyznaczające, jakie obiekty w świecie istnieją, określające typ pytań, które w ramach danego paradygmatu zasadnie wolno stawiać (np. w świecie fizyki Newtonowskiej pytanie o świat podksiężycowy nie ma racji bytu; paradygmatycze są np. reguły gry w szachy – jeśli ktoś chce grać w szachy).

Ta strona używa plików cookies Dowiedz się więcej